#1 2009-03-07 13:36:01

ADMIN

Administrator

Punktów :   

Lekcja historii przy dźwiękach skrzypiec

W nocy z 9 na 10 grudnia ubiegłego roku podczas włamania do Domu Ludowego w Lubatowej, zespołowi Lubatowianie skradziono skrzypce. Nic więcej im nie zginęło. Instrument był własnością Gminnego Ośrodka Kultury (GOK) w Iwoniczu-Zdroju. O fakcie kradzieży poinformowałem różne media, licząc, że nagłośnienie sprawy ułatwi odnalezienie skrzypiec. W możliwość odzyskania skrzypiec wierzyli też Lubatowianie. Czekaliśmy tydzień, dwa, miesiąc jeden, drugi. Były pogłoski o tym kto, gdzie, kiedy, jednak Policja tego nie potwierdziła i umorzono śledztwo. Kiedy już oswoiłem się z myślą o tym, że GOK czeka nieplanowany w budżecie konieczny wydatek, w połowie lutego zadzwonił do mnie z Warszawy Artur Tylmanowski, dziennikarz warszawskiej gazety „Metro”. Artur poinformował mnie o pewnym emerytowanym profesorze, który chce przekazać swoje skrzypce właśnie Lubatowianom. Pan Zdzisław Gładkowski, bo o nim mowa, o fakcie kradzieży dowiedział się z artykułu Artura, który ukazał się w gazecie „Metro”. Umówiłem się z panem Zdzisławem telefonicznie, że 2 marca przyjedziemy odebrać instrument. Nie wypytywałem go dokładnie o jakość skrzypiec, bo wiadomo, że „darowanemu koniowi ...”, ale postanowiliśmy z zespołem, że pojedzie cała Kapela Lubatowianie. Warto było widzieć wielkie oczy pana Zdzisława, gdy zobaczył jaka strojna i rozśpiewana delegacja przyjechała do niego przez spory kawał Polski. Zaraz potem to my zrobiliśmy wielkie oczy, gdy pokazał skrzypce i opowiedział ich niezwykłą historie.
W 1942 r., mieszkał w rodzinnych Modliborzycach na Lubelszczyźnie. Rok wcześniej Niemcy utworzyli tam getto, gdzie zgromadzili około 2200 Żydów. Przywieziono tam ponad 1000 Żydów z Wiednia, którzy różnili się dość znacznie od „naszych”. Byli to przeważnie ludzie wysokiej kultury, wykształceni, bogatsi, jak np.: artyści Opery Wiedeńskiej. Musieli zamieszkać z polskimi Żydami, część co prawda wynajęła początkowo mieszkania u Polaków, ale z czasem okazało się to nielegalne. Hitlerowcy zmuszali ich do ciężkiej pracy i na każdym kroku upokarzali traktując gorzej od zwierząt. Zabronili im pracować zarobkowo, więc z czasem coraz więcejz nich zaczęło cierpieć głód. By zdobyć jedzenie, co mogli sprzedawali. Dochodziło do tego że chodzili dwójkami, trójkami stawali przed drzwiami Polaków, recytowali wiersze, śpiewali, grali, płakali. Oferowali przeróżne rzeczy w zamian za pieniądze lub żywność, by przeżyć. Żydom wiedeńskim towarzyszyli miejscowi, jako tłumacze. Jeden Żyd stanął przed domem pana Zdzisława i zaczął grać na skrzypcach. Wyszedł do niego ojciec Zdzisława i po chwili wrócił ze skrzypcami mówiąc do syna: „będziesz grał na skrzypcach”.

Niedługo później, gdzieś w połowie października 1942 roku, nagle ze wszystkich domów żydowskich zaczęły dobiegać niesamowite jęki, lamenty. Wydawało się jakby całe miasteczko płakało. To Niemcy wydali nakaz wszystkim Żydom, że mogą zabrać tylko niewielki bagaż i o ustalonej godzinie stawić się na oddalonej o kilkanaście kilometrów stacji kolejowej w Zaklikowie. Ci domyślili się co ich czeka. Przemarsz wygłodzonych i płaczących ludzi wyglądał strasznie. Tych, którzy padali z sił hitlerowcy natychmiast zabijali. Nie mogąc unieść wiele rzeczy porzucali przy drodze, na co czekali tylko postępujący za nimi szabrownicy. Tych co doszli do stacji kolejowej, okupanci przewieźli i stłoczyli w Kraśniku, skąd większość trafiła do Bełżca i Treblinki.
Pan Zdzisław tylko sporadycznie i, jak sam mówi, amatorsko grał na skrzypcach. Dzisiaj lekarz zabrania mu nawet takiego wysiłku. Postanowił przekazać instrument Lubatowianom, czując, że tam będzie potrzebny. Oficjalne przekazanie skrzypiec nastąpiło w obecności dziennikarza „Metra” Artura Tylmanowskiego i Jacka Łagowskiego, fotoreportera „Gazety Wyborczej”. Gdy kapela zagrała widziałem łzy wzruszenia w jego oczach. Powiedział, że czegoś takiego to się w życiu nie spodziewał, to dla niego nieopisana cudowna niespodzianka.
Wracaliśmy w radosnych nastrojach wioząc skrzypce, które po raz kolejny zmieniły właściciela. Być może kiedyś poznamy ich „żydowski” życiorys. Żartowaliśmy też, że może teraz złodzieje ukradną wymagający kosztownego remontu fortepian stojący w sali Kina Wczasowicz, a na jego miejsce ktoś podaruje nam lepszy.


Bartłomiej Bykowski
Dyrektor GOK
www.gok.iwonicz-zdroj.pl

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB 1.2.23
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
kwartet smyczkowy warszawa Pustkowo ośrodki wypoczynkowe